Tym razem
będzie inaczej. Wyjątkowo nie o samych ruinach, ale również o wartych odwiedzenia punktach, znajdujących się w
okolicy. Najpierw, tradycyjnie o ruinach. Całkiem przypadkiem, odwiedzając Śmieciową Górkę (o której będzie
mowa w następnej kolejności), natrafiłam na coś wyjątkowo interesującego. Tuż przy ulicy
Piaskowej w Łagiewnikach, nieopodal wspomnianej górki, w gęstwinie drzew stoi
pustostan. Widać go z oddali, ponieważ przyciąga oko dość kolorowym graffiti,
przedstawiającym prosiaka.
W pobliżu wejścia do
domku, stoi rama od telewizora kineskopowego a po ziemi wala się dużo wszelakich
śmieci. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to miejsce uwielbiane przez
drobnych pijaczków oraz bezdomnych. Jednak pustostan został mianowany miejscem
kultu dla satanistów. Na ścianach widnieją narysowane pentagramy, zaklęcia oraz
inne bluźniercze przeciw Bogu napisy. Nie brakuje tez malunków odwróconych
krzyży.
Gdy postanowicie
wybrać się tam nocą, zalecam zabranie ze sobą latarki – przy wejściu w podłodze
jest duża wyrwa, prawdopodobnie zejście do dawnej piwnicy.
Tak więc od progu
mamy zejście do piwnicy, po prawej stronie mniejsze pomieszczenie (może
toaleta?), a na ścianach satanistyczne rysunki. Po lewej stronie jest wąziutkie
przejście, które prowadzi najprawdopodobniej do salonu. Ponieważ już od dawna
nie ma tam dachu, to też mury porasta mech, a podłoga zamieniła się w porośnięty
dziką roślinnością dziedziniec. Okna są zamurowane, ponuro spoglądają na
gości. Jakieś pół metra od domku, znajdują się fundamenty innego budynku.
Pomieszczenie gospodarcze? Stodoła? Nie mam pojęcia. Niestety, mimo mojej
dociekłości, nie udało mi się dotrzeć do żadnych źródeł mówiących o domku.
Biorąc pod uwagę porost mchu na ścianach, oraz dziką roślinność wokół, ten dom
może tam stać pusty już dość długo.
Teraz pytanie do Was. Może ktoś wie co tam było? Jak kiedyś
domek wyglądał? Wracając do
wspomnianej Śmieciowej Górki. Górka zlokalizowana jest przy ul. Łupkowej w północnej części Łodzi. Dawniej było to wysypisko gruzu
zwożonego z budowy Retkini i innych łódzkich osiedli, a później także śmieci i odpadów przemysłowych. Po zasypaniu górki ziemią,
przez lata był to dziko porośnięty teren. Obecnie obszar uporządkowano i
zagospodarowano nadając charakter tarasu widokowego. Przy ładnej pogodzie
widoki są imponujące. Dziś z jej szczytu można oglądać panoramę Łodzi i
Zgierza. Warto odwiedzić to miejsce.
Będąc w
Łagiewnikach, polecam zobaczyć również stare drewniane kapliczki przy Wycieczkowej 75. Postawione naprzeciw siebie, kaplica św. Antoniego z 1676 r.
oraz kaplica św. Rocha z początku XVIII w, są historycznym zabytkiem i
jednocześnie traktowanym za miejsce święte. Co mówi historia? "Pewnej
niedzieli po mszy świętej jeden z księży zaproponował
dziedzicowi łagiewnickiemu, Samuelowi Żeleskiemu wzniesienie
kaplicy św. Antoniego. Ten obiecał, lecz obietnicy nie dotrzymał. Po
latach biedy Łagiewniki zniszczył i spustoszył pomór na ludzi i
bydło. Żeleski nieszczęście to przypisywał czarom. Mszcząc się wtedy, mimo perswazji rozsądnych sąsiadów, Żeleski każdą babinę
podejrzewaną o gusła i czary męczył okrutnie, pławił i topił.
Zapobiegał temu okrucieństwu krewny Żeleskiego, Kacper z
Remiszowic – Stokowski. Za jego też wstawiennictwem złagodniały
nastroje Żeleskiego. Dał sobie wyperswadować nierozsądek i z
czasem przystąpił do budowy młyna sprowadził Żeleski cieślę z
okolicy. Był nim człowiek bogobojny, imieniem Jerzy. Praca przy
budowie była ciężka. Szlachcic stawiał wymagania i surowo karcił
wszelkie uchybienia lub niedopatrzenia. Znękany robotą, strudzony i
wyczerpany złorzeczeniem pracodawcy swego, cieśla Jerzy często
gorąco się modlił do Przemienienia Pańskiego, prosząc o pomoc
św. Antoniego. Kiedy tak, wysilając się nad dziełem budowy,
rozmodlił się cieśla, ukazał mu się święty Antoni. Widzenia
podobnego doznał również i czeladnik cieśli imieniem Mateusz, a
nawet sam Żeleski. Poruszyły
się Łagiewniki rozgłoszonym objawieniem się tam św. Antoniego.
Kto żyw, padał na kolana i zanosił modły do Boga. Stało się to
w roku 1676. Nie
zwlekał dłużej Żeleski. Rychło udał się do Częstochowy, gdzie
na Jasnej Górze pod przysięgą potwierdził swoje widzenie, jakiego
w Łagiewnikach i solennie ślubował wznieść kaplicę św.
Antoniego na miejscu cudownego objawienia. W
niedługim czasie powstała tu świątynia, przy której osadzony
został w charakterze kapelana franciszkanin z Piotrkowa, ksiądz
Konstanty Plichta. A do źródła św. Antoniego do tej pory
pielgrzymują ludzie, wierząc w uzdrowicielską moc krystalicznej
wody…"
Czy woda faktycznie ma moc uzdrawiającą, nie wiem.
To raczej kwestia wiary. Mimo to, warto zobaczyć te piękne kapliczki.
Reasumując, Łagiewniki są pełne sprzeczności. Bujna
roślinność, piękne tereny, miejsca świeckie i jednocześnie śmieciowiska i
miejsca kultu Szatana.
Polecam i zatwierdzam.
Darsi Von Mitra
Autor: Darsi Von Mitra
Korekta: mitra
Źródła:
Jak dawno nie byłam w Lagiewnikach :)W któryś weekend muszę się koniecznie wybrać na ten punkt widokowy i może przy okazji zwiedzić tę ruinę, o której piszesz. Niestety, też nie wiem, co tam mogło być. Ja ostatnio, zupełnie przypadkiem, natrafiłam na ruinę niewielkiego budynku w parku nad Jasieniem (bardziej od strony ul. Tymienieckiego, w okolicach rzeki Jasień i ruin jakiejś bramy). Sądząc po układzie pomieszczeń przypuszczam,że mógł to być domek (póki co nie znalazłam żadnych informacji na ten temat, a trochę ciekawi mnie, co tam mogło być, pewnie jeszcze tam wrócę, żeby lepiej się przyjrzeć i zrobić dobre zdjęcia). Co do samego parku - jest piękny, z dużym stawem na środku, polecam wybrać się na spacer :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś już o tym domku, dlatego z dziką przyjemnością wybiorę się tam z aparatem :)
OdpowiedzUsuń